„Z tęsknoty za Nieświeżem” – promocja książki Teresy Gładysz w Sulechowie

0 Comments

Jest wczesne popołudnie 24 maja 2017 roku. Biblioteka Publiczna w Sulechowie zaprosiła czytelników na promocję książki Teresy Gładysz „Z tęsknoty za Nieświeżem”. Teresa poprosiła mnie o prowadzenie spotkania.

Przyszli członkowie Dyskusyjnego Klubu Książki i słuchacze Sulechowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Autorka, oczekiwana już w marcu, nie mogła wówczas dotrzeć z powodu nieszczęśliwego wypadku, któremu uległa miesiąc wcześniej i którego skutki leczyła. Do biblioteki dotarły jednak wtedy książki i wiele zebranych osób miało za sobą lekturę wspomnień naszej koleżanki. W tej sytuacji zdecydowałam, że tych, którzy książki nie znają, zachęcimy opowieściami autorki o kilku wybranych problemach, pozostawiając więcej czasu na pytania i rozmowę z czytelnikami.

Teresa Gładysz, jak zawsze elegancka, ze swadą odpowiadała na pytania o trudne dzieciństwo, które – paradoksalnie – wzmocniło ją na całe życie, komentowała postawy i zachowania ludzi, zarówno bestialskie, jak i pełne czułej opiekuńczości podkreślając, że wojna w ludziach wyzwala zło i nie wszyscy potrafią sprostać zasadom moralnym. Opowiedziała poruszającą historię swojej szkolnej koleżanki, Tamary Żukowej, córki wysokiego dowódcy rosyjskich wojsk okupacyjnych w Nieświeżu, która stanęła wobec dylematu: wierność przyjaźni, czy – jak powiedziała – wierność ojczyźnie. Usłyszała bowiem, jak siostra Teresy źle wyraziła się o Stalinie. Wiedziała, że powinna donieść, ale też, że donos jest dla rodziny Teresy wyrokiem zsyłki, a może śmierci. Mała Rosjanka wybrała wierność przyjaźni.

Czytelniczki (głos zabierały same panie) opowiadały o swoim zachwycie Nieświeżem poznanym w podróżach i pokazywały przywiezione foldery, część osób miała też kresowe korzenie; mówiły one o tęsknocie do przymusowo opuszczonych małych ojczyzn. Krystyna Orwat, prezes Sulechowskiego UTW, podjęła wątek okupacyjnego dzieciństwa autorki, mówiąc z podziwem o niezwykłej dzielności, pomysłowości, umiejętności radzenia sobie w najtrudniejszych sytuacjach małej przecież wówczas dziewczynki. Teresa skomentowała tę wypowiedź z uśmiechem. Nawiązując do epizodu wyniesienia 27 koców z magazynu wojskowego przez nią wraz z jedną koleżanką powiedziała, że sama siebie podziwia, bo pisząc o tym zwinęła na próbę tylko trzy koce i już rulon był dla niej zbyt ciężki!

Dyrektorka Biblioteki, Teresa Zawalna, dziękując za ciekawe spotkanie, zachęciła do kontynuowania rozmów przy kawie i ciasteczkach. Tak się stało. Autorka wpisywała dedykacje w książkach i toczyła rozmowy z poszczególnymi czytelniczkami. Czekamy na zapowiadany drugi tom wspomnień Teresy Gładysz.

Barbara Konarska

Zdjęcia: Roman Czarnecki

Post Ireny Smolik z Sulechowskiego UTW