LUBIMY SIĘ UCZYĆ OD SIEBIE
To było bardzo owocne i miłe spotkanie z uczniami kl. V i VI w Zespole Szkół Ekologicznych w ramach realizacji projektu “Międzypokoleniowa wymiana doświadczeń” ph. “Lubimy się uczyć od siebie”.
Dzisiaj, 21 listopada 2017 r. trzy słuchaczki: Barbara Dzięcielewska, Bożena Rudkowska i ja, Bogumiła Hyla-Dąbek, wybrane przez p. prezes Zofię Banaszak, spotkałyśmy się na lekcjach przyrody, prowadzonych przez p. Joannę Lewszyk
(koordynator projektu) z uczniami dwóch klas.
Miałyśmy opowiedzieć o swoich pasjach, dzielić się z dziećmi tym, co robimy będąc już na emeryturze, czego się jeszcze ciągle uczymy…itp.
Nie trudno zgadnąć, że Bożena Rudkiewicz mówiła o pasji, którą jest teatr i swoim zaangażowaniu w kabarecie “Monte Verde”. Bardzo szybko nawiązała kontakt z szóstoklasistami, wśród których byli uczniowie teatrem zainteresowani. Pytali m.in. od kiedy opowiadająca pani występowała przed szerszą publicznością, jaki najdłuższy tekst uczyła się na pamięć, czy już w szkole chodziła do teatru…itp. Uczniowie mówili o swoich występach w konkursach recytatorskich. Bożena Rudkiewicz radziła im się uczyć, jak najwięcej tekstów na pamięć, bo to ćwiczy mózg, jest ważne też przy nauce języków obcych. Podobało się dzieciom, gdy opowiadała, że nasz kabaret “Monte Verde” zdobywa nagrody, że podczas prób przenosi się w inny świat, który potrafi uwolnić ją nawet od dolegliwości.
Barbara Dzięcielewska, artystyczna dusza, zainteresowała uczniów obu klas swoimi pracami malarskimi, które ze sobą przyniosła. Dzieci otwierały oczy ze zdumienia, gdy opowiedziała im, że swoją przygodę z rysowaniem, malowaniem, rozpoczęła już w przedszkolu, a w szkole rysowała i wycinała laleczki oraz ubranka dla nich, gdyż wówczas kupić ich nie było łatwo. Nie tylko dla siebie to robiła, bo w kolejce ustawiały się do niej po te laleczki też inne dzieci.
Wywiązała się dyskusja o wenie i pracy. Barbara Dzięcielewska zapewniała uczniów, że wszyscy mogą być artystami, ale sama wena nie wystarczy, bo najważniejsza jest praca. Każdy może w sobie znaleźć jakąś pasję przekonywała dzieci malarka, tylko trzeba umieć uruchomić wyobraźnię. Umiejętność patrzenia też jest sztuką – mówiła, a pasja to jak drugie życie. Była rozmowa o wartości ręcznie wykonywanych upominków. Dzieci mogły podziwiać świąteczną kartkę autorstwa Barbary i inne jej prace. Myślę, że bardzo mocno trafiło do uczniów ostatnie jej zdanie: “Pasje to są moje dopalacze“.
Barbara Dzięcielewska podarowała nauczycielce do gabinetu jedną z przyniesionych prac, co sprawiło wszystkim wiele radości.
Mnie przypadł w udziale temat o tym, jak poznawałam tajniki komputera, uczyłam się poruszać po Internecie, no i o fotografowaniu – pasji, którą staram się doskonalić, oczywiście poprzez naukę.
Uczniowie pytali mnie kiedy zrobiłam swoje pierwsze zdjęcie, co lubię fotografować, a gdy im powiedziałam, że zdjęciami można też opowiedzieć jakąś historię, z zainteresowaniem obejrzeli fotoksiążkę mojego autorstwa.
Rozbawiła nas reakcja dziewczynki, gdy mówiłam, że korzystam ze smartfona i czasami kontaktuję się z wnukami przez Messengera. Złapała się za głowę i powiedziała: “To pani wie, co to jest Messenger?”
Na zakończenie tego sympatycznego spotkania, dzieci wymieniały swoje pasje m.in. tańce, śpiew, jazda konna, pływanie…Zgodziły się z nami, że trzeba je mieć, a pracą można osiągnąć sukcesy, że nie można się nigdy zniechęcać. Jedna z dziewczynek kl. V podeszła do nas, żeby nam podziękować. I, co ważne, była to wyłącznie tylko jej inicjatywa.
Myślę, że my przekonałyśmy uczniów, że nie jest prawdą powiedzenie: “Czego Jaś się nie nauczy, Jan nie będzie umiał”.