SOLNIKI Plener Kontrapostu
I znowu jesteśmy na plenerze malarskim w gościnnych progach pałacu w Solnikach. Niby to samo, a jednak … My o 5 lat starsi /licząc od ostatniego pobytu/, a i na oranżerii widać upływ czasu. Dach wymaga remontu, a i w wewnątrz by się przydał. Trzymamy kciuki by gospodarze otrzymali dotację państwową na remont zabytkowej oranżerii.
Ale serca gospodarzy, jak zwykle dla nas gorące. I kiedy wzięliśmy się za malowanie nic nam już nie przeszkadzało.
Na plener przybyli: Leopold Kolbiarz – komisarz pleneru, Krzysiek Dudziak, Jadzia Kopij, Helenka Lebiecka, Ela Nalepa, Zofia Tumielewicz, i Mirka Sokołowska – obie po raz pierwszy w Solnikach i moja skromna osoba.
Cały czas podczas naszego tam pobytu słońce nam świeciło i to bardzo, dlatego jedni malowali swoje obrazy na zewnątrz gdzie w cieniu było 32◦, pozostali w oranzerii, gdzie chłód dawał trochę wytchnienia.
Zosia Tumielewicz, oprócz malowania obrazów, znalazła czas by napisać wiersz na temat naszego pleneru, który odczytała podczas wernisażu,
Plonem naszego pleneru były zostawione w podziękowaniu państwu Szron 25 obrazów. Myślę, że będą zdobić ściany pałacu tak, jak wszystkie nasze poprzednie obrazy.
W sobotę na wolnym powietrzu odbyła się prezentacja naszych prac.
Na wernisaż przygotowany pod kierunkiem komisarza pleneru Leopolda Kolbiarza przybyli goście ze strony gospodarzy, oraz nasi przyjaciele z ZUTW.
Przybyła Krysia Matuszewska, która ze względów zdrowotnych nie mogła uczestniczyć w plenerze, ale przywiozła dwa obrazy, wraz z mężem, który zrobił zdjęcia z przebiegu wernisażu. Poldek Kolbiarz robił zdjęcia podczas pleneru.
Większość naszych obrazów to pejzaże, ale Ela Nalepa malowała martwą naturę, Krysia Matuszewska – architekturę . Jadzia Kopij dorodne maki, Krzysiu Dudziak – abstrakcję, a i znalazł się też obraz przedstawiający portret tajemniczej nieznajomej.
Jak zwykle, najciekawsze to pejzaże Poldka, ale i nasze, dzięki krytycznym uwagom komisarza pleneru, są niebanalne.
Dziękujemy Państwu Szron za wspaniałą gościnę, smaczny poczęstunek i wspaniałe wyroby jakimi nas obdarowali /soki owocowe, miód, i ocet jabłkowy/.
Dziękujemy także naszemu niezawodnemu i uważnemu opiekunowi – Leopoldowi Kolbiarzowi, którego rady i konstruktywna krytyka były nam bardzo pomocne.
Barbara Dzięcielewska