TAI CHI – WYWIAD Z TRENEREM ZUTW JÓZEFEM KOZANOWSKIM

0 Comments

Od dziesięciu lat słuchacze zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku mają to szczęście uczestniczyć w ćwiczeniach Tai Chi i od samego początku Zarząd Uniwersytetu powierzył prowadzenie tych wartościowych dla zdrowia seniorów zajęć – doświadczonemu, sympatycznemu trenerowi – Józefowi Kozanowskiemu. Dzięki atrakcyjności zajęć z roku na rok przybywa grup ćwiczących i są coraz liczniejsze.

Z Józefem Kozanowskim  –  trenerem  Tai Chi rozmawia uczestniczka treningów – Alina Kruk.

A. K.
Czym jest Tai Chi? Czy tylko gimnastyką, czy może sposobem na zdrowe życie?

J. K.
Tai Chi powstało w Chinach jako naturalna forma utrzymania zdrowia i sprawności. Jest kilka legend na ten temat. Jedna mówi o mistrzu San Feng, którego zainspirowała walka-taniec żurawia i węża. Inna – o generale o nazwisku Chen, który chcąc podreperować nadwątlone zdrowie, zaczął łączyć ćwiczenia kung-fu z łagodnymi ćwiczeniami oddechowymi. Tak czy siak mamy obecnie setki szkół Tai Chi i miliony ćwiczących. Na naszym uniwersytecie ćwiczy ponad 50 osób!

A. K.
Czy my, seniorzy, możemy bez przeszkód wykonywać ćwiczenia Tai Chi?

J. K.
Zazwyczaj odpowiedzią na to pytanie jest “każdy może ćwiczyć Tai Chi”. To po części prawda. Tai Chi mogą ćwiczyć osoby starsze, nawet te z ograniczeniami ruchu, osoby które nie mogą wykonywać innych, bardziej obciążających ruchów. Pewną przeszkodą mogą być poważniejsze problemy z kręgosłupem lub ograniczenia wynikające z przeciwwskazań lekarza np. ograniczanie skłonów itp. Można wtedy ćwiczyć wybrane formy. Na przestrzeni mojej praktyki zauważyłem jednak, że największą przeszkodą w praktyce Tai Chi jest brak cierpliwości. Tai Chi przez samą swoja naturę ma działanie długofalowe – nie jest przeznaczone na krótkie weekendowe kursy po których obiecuje się cuda. Żyjąc w dobie “klikania” w internecie i “magicznych” pigułek w aptece część osób nie jest przygotowana na budowanie wytrwałości u samych siebie. Oczekują magicznych efektów “teraz”, “zaraz” “na zawołanie”.
Pamiętajmy, że naturalna odbudowa zdrowia, której elementem jest Tai Chi łączy się nierozerwalnie ze stylem życia, dietą i nastawieniem mentalnym i powinniśmy dać sobie i naturze czas aby zaszły pewne pozytywne zmiany.

A. K. 
Jakie są pozytywne skutki praktyki Tai Chi?

J. K.
To jest pytanie i łatwe i trudne. Trudne ponieważ efekty zdrowotne można by bardzo długo wymieniać. Niewiele jest obszarów w organizmie człowieka na które Tai Chi nie działa. Pierwszym obszarem jest układ ruchu – uelastyczniamy stawy, masujemy łagodnie kręgosłup i wzmacniamy układ kostny, szczególnie nóg. Na poziomie mięśni – rozluźniamy ciało umożliwiając przywrócenie naturalnego obiegu krwi, limfy i czegoś co Chińczycy nazywają “chi”, czyli energii życiowej. I wreszcie na poziomie mentalnym Tai Chi działa rozluźniająco na stres, harmonizuje półkule mózgowe i integruje ciało z umysłem. W wyniku ćwiczeń po prostu lepiej się czujemy we własnym ciele. Wymieniać można by jeszcze długo. Ja jednak z przekory dodam, że ćwiczący Tai Chi nie do końca myślą o skutkach zdrowotnych bowiem ćwiczenie samo w sobie jest przyjemne i sam trening jest zarazem i drogą i celem.

A. K.
Czym dla Pana jest Tai Chi – hobby? Pracą?

J. K.
Mam to szczęście, że moje hobby i osobista droga rozwoju stały się moją pracą. Od 10 lat prowadzę zajęcia również na UTW. Daje mi to bardzo dużo satysfakcji i sam dużo się uczę. Tai Chi jest idealną formą ruchu dla seniorów i cieszę się, że stałem się poniekąd “ambasadorem” tej drogi w Zielonej Górze i mam swój mały wkład w poprawę jakości życia wielu osób.

A. K.
Co Pana skłoniło do uprawiania takiej formy aktywności fizycznej jak Tai Chi?

J. K.
Zaczęło się od mojego zainteresowania Dalekim Wschodem sięgającego lat szkolnych. Od karate przeszedłem do drogi samorozwoju i gdzieś “po drodze” pojawiło się Tai Chi. Ćwiczę już prawie 30 lat i miałem szczęście uczyć się od najlepszych nauczycieli w Polsce i na świecie. Pierwsze warsztaty Tai Chi w których uczestniczyłem odbyły się w “historyczny” weekend 3/4 czerwca 1989, więc łatwo zapamiętać. Dużym przełomem było dla mnie rozpoczęcie nauki u chińskich nauczycieli. Dużo zyskałem obserwując ich kunszt i subtelne detale, a jednocześnie bezpośredniość i serdeczność w osobistych kontaktach.

A. K.

Tą serdecznością, bezpośredniością ale i profesjonalizmem dzieli się Pan z nami od dziesięciu lat. Ćwiczący z Panem szybko opanowują Q Gongi, które początkujący synchronizują już pod koniec semestru z dłużej ćwiczącymi Tai Chi. Ciepłą porą organizuje Pan nam ćwiczenia pod amfiteatrem, zaprasza na lekcje Tai Chi z uznanymi trenerami, ale przede wszystkim uczy nas ćwiczeń rozciągających, rozgrzewających, aktywizujących ruchowo, które możemy bezpiecznie wykonywać w domu. Dzięki Panu i Zarządowi, jesteśmy jeśli nie jedynym, to jednym z nielicznych uniwersytetów trzeciego wieku w Polsce, którego słuchacze uprawiają Tai Chi.

Dziękujemy za Pana długoletnią pracę dla nas – seniorów z Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Zielonej Górze.

J. K.
Dziękuję, że tak systematycznie i z zaangażowaniem przychodzicie Państwo na moje zajęcia.

                                                                                              Tekst i zdjęcia Alina Kruk